Dzień Wszystkich Świętych – czy tylko powinność? A może coś więcej?

znicze

Dzień 1 listopada zbliża się nieuchronnie.

Przed

W sklepach już od jakiegoś czasu możemy natknąć się na szeroką ofertę zniczy i sztucznych kwiatów. Promocje, promocje. Znicze każde – do wyboru: zielony czy fioletowy? Duży czy mały? Ze szkła czy plastiku? Z aniołkiem czy krzyżem? Możemy przebierać i wybierać. Gdy odszedł od nas ktoś bardzo kochany możemy spontanicznie zdecydować się na zakup znicza w kształcie serca. Innym razem obliczymy ile zniczy nam potrzeba i jaki grób jaką ich ilością chcemy obdarować. Podliczając i kupując hurtowo. Jeszcze innym razem skupimy się na tym jaki znicz będzie pasować do kwiatów, które pojawiają się na grobie. Czasem też będzie nam zależało, aby kupić taki, który będzie duży, wyjątkowo piękny i zachwyci tych, którzy przyjdą odwiedzić grób po nas.

Planujemy. Często. Organizujemy, niczym dyrektor w pracy, wykorzystując nasze umiejętności zarządzania. Ustalamy trasę, na który grób pojedziemy najpierw, ustalamy godzinę, która będzie pasować każdemu. Dogadujemy się z rodziną, kto z kim pojedzie, kogo chcemy spotkać, a kogo niekoniecznie. Zastanawiamy się, gdzie pojedziemy samochodem, a gdzie może będzie wygodniej komunikacją miejską, jeśli nasi bliscy pochowani są w różnych miejscowościach.

Przewidujemy. Zwykle już kilka dni wcześniej wybierzemy się na groby sami, aby je posprzątać. Tak jakbyśmy przygotowywali własny dom na wizytę gości. Zależy nam na tym, aby ładnie i czysto grób się prezentował, w tym wyjątkowym dniu, aby wyglądał na zadbany, aby każdemu przechodzącemu obok wręcz mówił – tutaj o mnie dbają, pamiętają. W końcu brudny grób w takim dniu to wstyd.

W trakcie - dzień 1 listopada

      Śmierć nigdy nie jest wydarzeniem, obok którego jesteśmy w stanie przejść obojętnie. Zawsze naznacza i zawsze znaczy.

Dzień wolny. Być może wolelibyśmy odpocząć, bo w końcu nie rzadko nasz dzień to obowiązki, to ścisły plan, który realizujemy – dom, dzieci, praca, a na odpoczynek niekiedy bądź często czasu po prostu brak. Ale zbieramy się. Musimy czy chcemy? To i to? Już tutaj niekiedy napięcie jest odczuwalne. Śpieszymy się, bo mamy plan, zadanie do wykonania. Być może, więc już tutaj się pokłócimy czy posprzeczamy, bo ktoś wstał później, bo myśleliśmy, że wyjedziemy wcześniej, bo korki, a tutaj jeszcze tyle grobów do „zaliczenia”.

Jesteśmy na miejscu. Najczęściej drogę do grobu pamiętamy, czasem ktoś nas prowadzi. Patrzymy i sprawdzamy – kto już był? Kto jaki znicz mógł położyć? Czyj bukiet, od kogo? Komentujemy – kto przyniósł takie paskudne kwiatki?, kto kupił takie tandetne znicze?, kto wyrzucił znicze, które tu wcześniej leżały, bo przecież były takie ładne i tak pasowały do całej dekoracji? Nawet jeśli takich zdań nie wypowiadamy to nie znaczy, że o tym nie pomyślimy. Zapalamy wyznaczone znicze, modlimy się i najczęściej idziemy dalej. W końcu tyle jeszcze do załatwienia.

Czasem przy jakimś grobie postoimy dłużej, dopóki członek naszej rodziny nie powie – "musimy iść" lub "chodźmy już". Czasem też kogoś spotkamy i chwilę porozmawiamy. Czasem łezka w oku nam się zakręci, ale nie zawsze będziemy mieć ją odwagę to komuś pokazać. Czasem zachwycimy się ilością rozpalonych zniczy, gdy zapadnie zmrok. Czasem. Czasem nasze dzieci (a nawet my sami) skorzystamy z różnych ofert przycmentarnych stoisk, które już nie tylko oferują znicze i bukiety, lecz również słodycze.

Czasem? Żyjemy w pośpiechu, a rytm naszego dnia często wyznaczają obowiązki. Czasem jest ich zbyt dużo i czasu brak. Na rozmowę. Na spotkanie. Na pobycie z emocjami. Czasem, więc nawet, gdy ten dzień, Dzień Wszystkich Świętych jest dla nas ważny to i tak gubimy się w biegu, w obowiązkach, w powinnościach.

A może by inaczej? Spróbować, chociaż raz?

Dzień 1 listopada, dzień Wszystkich Świętych, Dzień Pamięci o tych co od nas odeszli. Dzień, w którym w większości wybieramy się na groby, bo mamy na to czas, bo chcemy, bo wypada, bo tradycja, bo zwykle w ciągu roku nie zawsze mamy na to czas. A gdyby tak nie iść na groby, tylko do tych, co odeszli? W końcu przecież tam leży ktoś bliski - ojciec, matka, dziadkowie, rodzeństwo. Osoby, które znaliśmy, ale także te, których nigdy nie poznaliśmy. Ci, których śmierć była dla nas ulgą, ale też ci, którzy odchodząc zabrali też kawałek nas samych, wypełniając nasze serca rozpaczą. Ci, którzy odeszli nagle i niespodziewanie i ci którzy długo chorowali. Śmierć nigdy nie jest wydarzeniem, obok którego jesteśmy w stanie przejść obojętnie. Zawsze naznacza i zawsze znaczy. Jeśli przypomnimy sobie fazy żałoby, (pisaliśmy o tym tutaj: Zobaczyć nieobecność – o procesie żałoby) możemy sobie uświadomić, że strata dotyka każdego z nas i bardzo różnie na nią reagujemy.

Łatwiej. Łatwiej nam iść na groby. Łatwiej nam zająć się ich sprzątaniem, przekładaniem zniczy i bukietów. Łatwiej nam skupić się na tych co przyszli z nami. W końcu może ta matka, która tutaj spoczywa wywołuje w nas wściekłość, bo pamiętamy, że nie była dla nas dobra. Może biła? Może piła? Może nigdy się nami nie zajmowała? Może ten partner, który tutaj spoczywa jest dla nas stratą tak wielką, że chociaż minęło od jego śmierci wiele lat to tęsknimy za nim i trudno nam bez niego żyć? Może ta ciotka tak naprawdę jest nam obojętna, bo w końcu nie znamy jej, a i nawet niewiele o niej słyszeliśmy? A może spoczywa tam nasze dziecko, z którego stratą nigdy się nie pogodziliśmy, którą nosimy na co dzień, która sprawiła, że nasze życie się po prostu zatrzymało?

Może.

Idąc zatem nie na groby, tylko na spotkanie z naszymi bliskimi, którzy odeszli, spotykamy się przede wszystkim z naszymi emocjami. Z tym, co po sobie zostawili - ze złością, z tęsknotą, z rozpaczą. To spotkanie to też przede wszystkim pamięć. Pamięć o nich, pamięć o tym jacy byli, co robili (lub czego nie robili). Może warto się z tymi emocjami i tą pamięcią spotkać? Może warto dopuścić do siebie łzy i szloch, warto im powiedzieć jak bardzo za nimi tęsknimy na głos lub w ciszy. Może warto wyrzucić z siebie złość i wypomnieć im jak bardzo jesteśmy na nich wściekli, bo nas zostawili w momencie, w którym nie byliśmy na to przygotowani, lub nie zapewnili nam odpowiedniej opieki i troski, której potrzebowaliśmy?

Warto.

Warto spotkać się z tymi trudnymi uczuciami, pozwolić sobie na ich przeżycie nawet jeśli od śmierci minęło wiele lat. Warto te uczucia pozwolić w sobie poczuć, bo być może, dzięki temu cień tych, co odeszli nie będzie tak znacząco wpływał na nasze życie - że wciąż czekamy, wciąż stoimy w miejscu, wciąż cierpimy, wciąż nie potrafimy wybaczyć. Może warto też o nich porozmawiać? Z naszymi rodzinami czy naszymi dziećmi. Opowiedzieć im jacy byli, jak ich pamiętamy, jakie emocje pamięć o nich w nas wywołuje.

Pamięć o tych co odeszli, to przede wszystkim pamięć o naszych korzeniach, o naszej historii. Bo być może, gdy córka, która właśnie jest po stracie pracy i rozważa otwarcie własnej działalności, ale się obawia, usłyszy o babci, ciotce, dziadku, czy wujku, którzy pracowali na kierowniczych stanowiskach albo mieli własne firmy, i oswoi swój lęk. Być może ujrzy ile siły było w tych, co odeszli, jakie mieli predyspozycje do tego, aby dźwigać szefowanie i sobie z tym radzili. Być może też poczuje dzięki temu, że i ona może, bo w jej krwi ta siła płynie. Bo być może, gdy wnuk usłyszy o wujku, który spełnił swoje marzenia, sam będzie miał więcej siły, aby po własne marzenia sięgnąć. Bo być może, gdy kobieta usłyszy o tym ile w jej rodzinie było cierpienia i jak często kobiety w jej rodzinie wybierały sobie na mężów mężczyzn, którzy są brutalni albo uzależnieni, sama podejmie decyzję o szukaniu pomocy dla siebie i przerwaniu tej "tradycji" rodzinnej.

Być może. Bo to dziś, szczególnie dziś, w czasach, gdzie dominują zdobycze technologii - telefony, tablety, komórki, a co za tym idzie Facebooki, Instagramy, Tindery etc., to pomimo złudzenia, że mamy wielu przyjaciół, jesteśmy bardzo osamotnieni. Dlatego szczególnie dziś ważne jest to, aby o swojej rodzinie coś wiedzieć. Nie tylko o ojcu, matce, ale o dziadkach, o wujostwie, dalszych krewnych. To właśnie w nich, w naszej pamięci o ich życia, możemy szukać ukojenia i poczucia, że nie jesteśmy sami. Możemy szukać siły do przetrwania, pobierać nauki o tym jak realizować marzenia, jak cieszyć się życiem, ale też uczyć się na ich błędach, przerywając Dziś to co nam szkodzi i jest destrukcyjne.

Bądźmy. Po prostu bądźmy tego dnia. Nie na grobach, ale przy tych, co odeszli. Bądźmy z naszymi emocjami. Potraktujmy ten dzień, chociaż raz, jako okazję do spotkania.

Iwona Kopeć

interwent kryzysowy, psycholog, psychoterapeuta

 

Jeśli doświadczasz straty, trudno dźwignąć Ci emocje jakie są z tym związane, pamiętaj – nie musisz być z tym sam. W życiu każdego z nas zdarzają się sytuacje, z którymi nie jesteśmy sobie w stanie sami poradzić. Kryzys może dotyczyć każdego człowieka, w każdym momencie jego życia. Ośrodek Interwencji Kryzysowej i Poradnictwa w Myślenicach jest czynny całą dobę, siedem dni w tygodniu. Przypominamy także o naszych numerach telefonu: +48 510 132 396, +48 506 318 838

ul. Kazimierza Wielkiego 5, 32-400 Myślenice